Kochani
Przedszkolaki z grupy Pszczółek przygotowały dla Was niespodziankę. W ramach Małego Misia a dokładniej “Zmisiowanego Dnia Matematyki”, dokończyli zmisiowane opowiadania matematyczne. Usiądźcie wygodnie i poproście o przeczytanie tych niezwykle ciekawych opowieści. Słuchajcie uważnie i odpowiadajcie na pytania ukryte w treści.
Początek opowiadania jest taki sam:
“Mały Miś obudził się o siódmej rano i przeciągnął się, ziewając (o której obudził się miś?). Zamruczał sam do siebie: Ale jestem śpiący… Wstaję…Wstaję… ale zostanę jeszcze w łóżku dziesięć sekund (policzcie do dziesięciu). Włożył miękkie pantofle i ciepły szlafrok, na którym wyszyte były trzy kaczuszki (ile kaczuszek było wyszytych na szlafroku misia?). Misiowa Mama zawołała go na śniadanie. Przygotowała mu jedną, pyszną kanapeczkę. Na kromce chleba położyła jeden plasterek szynki, dwa mniejsze plasterki sera i trzy plasterki pomidora (z czego Misiowa Mama zrobiła kanapkę?). Tymek przypomniał sobie, że musi wziąć do przedszkola dziesięć, jednakowych przedmiotów, które będą służyć w przedszkolu jako liczmany. Mama rozejrzała się po kuchni i podała synkowi garść plastikowych zakrętek. Cała rodzina zbierała je, aby pomóc ciężko chorej dziewczynce. Świetnie! – ucieszył się Tymek i zaczął je liczyć. Jeden, dwa, trzy….Ależ mamusiu, tu jest dziewięć nakrętek! Mamusia zapytała: ile ci brakuje? (ile nakrętek brakuje?) i dodała dziecku brakującą nakrętkę. Kiedy Tymek liczył ponownie swoje nakrętki Miś wpadł na genialny pomysł – zrobi swoje własne, misiowe liczmany.”
Jesteście ciekawi, co było dalej? Oto zakończenie wymyślone przez Jasia z grupy Pszczółek:
“O godzinie ósmej Tymek wyszedł do szkoły (o której chłopiec wyszedł do szkoły?). Miś szybko pobiegł do kuchni i zajrzał do szafki, w której mama przechowywała smakołyki. Z dużego słoja wyciągnął garść cukierków. Zrobię niespodziankę Tymkowi – słodziutkie liczmany – pomyślał z zadowoleniem Miś. Jeden, dwa, trzy…. – odliczał powolutku Miś. Mniam, mniam…Mam dziesięć słodziutkich liczmanów – oblizał się Miś (pokaż na paluszkach, ile cukierków miał Miś) i zjadł jeden z cukierków (ile cukierków zostało). Dziewięć liczmanów wystarczy Tymkowi – pomyślał mały łakomczuszek.
Miś nie mógł skupić się na zabawie. Nie mógł doczekać się powrotu Tymka.
Myślał tylko o tym, jak wielką niespodziankę sprawi chłopcu i… od czasu do czasu sięgał do słoika z cukierkami.
Kiedy tylko Tymek otworzył drzwi, Miś podbiegł do chłopca. Tymek, Tymek chodź szybko. Mam dla Ciebie niespodziankę – wołał podekscytowany. Chwycił chłopca za rękę i zaprowadził do kuchni. Chwycił słój. Patrz, jakie słodziutkie liczmany dla Ciebie przygotowałem – podsunął chłopcu słoik. Tymek spojrzał do środka. Misiu, w słoiku nic nie ma – powiedział zdziwiony. Miś spojrzał do słoika i spuścił zawstydzony głowę. Miałem dla Ciebie jeden, dwa, trzy….. – zaczął odliczać na palcach (czy pamiętasz, ile cukierków miał Miś) – dziesięć słodziutkich cukierkowych liczmanów. Długo Cię nie było… Oj Misiu, Misiu – uśmiechnął się przyjaźnie Tymek – oby teraz nie rozbolał Cię brzusio.

A taki ciąg dalszy wymyślił Olek O. z grupy Pszczółek 🙂
“Miś pobiegł do pokoju Tymka, żeby przygotować swoje liczmany, postanowił je namalować. Tylko co to mogło być? Najbardziej na świecie lubił bawić się z Tymkiem jego siedmioma dinozaurami (ile dinozaurów miał Tymek?), bardzo chciał je namalować, ale mu nie wychodziło, nie potrafił jeszcze dobrze rysować. Postanowił, że namaluje dinozaurowe jaja! Najpierw, starannie wyciął dziesięć jednakowych jajek z papieru (policz do dziesięciu), następnie zaczął je malować, ale nie mógł oprzeć się pokusie pokolorowania jajek w różne wzory i kolory. Pierwsze jajko było tęczowe, drugie w szaro-czerwone paski, trzecie pomarańczowe w niebieskie kropki, czwarte białe w różowe słoneczka, piąte żółte, szóste niebieskie w granatowe kwadraty, siódme srebrne w żółte kwiatki, ósme w zielono-niebieskie paski, dziewiąte całe niebieskie i dziesiąte czarne w złotym brokacie. Miś spakował wszystkie dziesięć jajek do swojego ulubionego dinozaurowego plecaka i razem z Tymkiem i jego mamą wyruszyli do przedszkola o godzinie ósmej rano (o której godzinie wyruszyli do przedszkola?). Dotarli w porze śniadania, dziś dzieci jadły kanapki, na których były po cztery plasterki kiełbasy, dwa plastry pomidora i jeden liść sałaty, do tego każdy dostał trzy kawałki kalarepki. (co dzieci jadły na śniadanie?) Od razu po śniadaniu pani Sylwia zaproponowała zabawę w liczenie, poprosiła, aby dzieci pokazały swoje liczmany. Miś wyciągnął swoje dinozaurowe jajka i zaczął liczyć (policz do 10), okazało się, że jajek jest dziewięć (ilu jajek brakuje?). W tym momencie pierwsze, tęczowe jajko misia poruszyło się i pękło – z jajka wyszedł mały dinozaur wymachując swoim krótkim ogonem zakończonym kostną buławą. To był mały ankylozaur, który zaczął dynamicznie uderzać w drugie jajko, z którego wynurzył się dinozaur z długim pyskiem, czterema ostrymi ząbkami i żaglem na grzbiecie – podirytowany dinozaur zaczął kłapać szczęką i prawie ugryzł pierwszego dinozaura w jego buławę (ile zębów miał spinozaur?). Potem zaczął szlochać, dzieci w mig zrozumiały, że na pewno jest głodny. Miś pamiętał, że spinozaury odżywiają się rybami. Na szczęście Basia przeczytała rano z mamą menu i wiedziała, że dziś na obiad będzie ryba – pobiegła zaraz do kuchni i przyniosła pięć świeżych ryb, które dinozaur zjadł ze smakiem (Ile ryb przyniosła Basia?). Po chwili trzecie jajko – pomarańczowe w niebieskie kropki, zaczęło się poruszać i nagle pękło, wyszedł z niego mały tyranozaur, który ugryzł panią Sylwię w kostkę, pani Sylwia podskoczyła z piskiem. Na szczęście Boguś zachomikował dwa plasterki kiełbaski ze śniadania i dał tyranozaurowi na przekąskę (ile plasterków kiełbaski miał Boguś?). Chwilę potem czwarte jajko – białe w różowe słoneczka – zakołysało się i pękło, wybiegł z niego dinozaur z trzema rogami i kryzą kostną na głowie, to był triceratops (ile rogów miał triceratops?). Rozpędzony malec wpadł w regał z zabawkami, z którego spadło sześć pudełek z klockami, które rozsypały się i zakryły małego triceratopsa (ile pudełek z klockami strącił triceratops?). Piąte, żółte jajko, to którego miś nie mógł znaleźć, bo zostało na półce, poruszyło i wysunęły się z niego dwa szerokie skrzydełka, na stopach i głowie nadal pozostały skorupki jajka. Mały pterodaktyl zaczął latać po całej sali, co chwila z czymś się zderzając, bo nic nie widział przez skorupkę na swojej głowie. Nagle uderzył kolejno w dwie lampy wiszące pod sufitem, wtedy pękła skorupa na jego głowie i pokazała się uśmiechnięta buzia pterodaktyla (w ile lamp uderzył pterodaktyl?). W tym samym momencie szóste jajko, niebieskie w granatowe kwadraty, pękło i wysunęła się z niego bardzo długa szyja i długi ogon. Następnie z jajka wygramolił się mały, niezgrabny diplodok, co chwila potykający się o jedną ze swoich czterech nóg (ile nóg miał diplodok?). Z siódmego jajka, srebrnego w żółte kwiatki, wylała się duża ilość wody robiąc trzy mokre plamy na dywanie, (ile mokrych plam zrobiło się na dywanie?) następnie z jajka wypełzł mały dinozaur z czterema długimi płetwami i jeszcze dłuższą szyją, widać było, że potrzebuje wody (ile płetw miał plezjozaur?). Reakcja Tymka była natychmiastowa, od razu poznał, że to plezjozaur, który żyje w wodzie, schwycił malca i wrzucił go do przedszkolnego akwarium. Mały plezjozaur poczuł się tam jak w domu, tylko ryby nie były zachwycone, bo dwóch z nich o mało co nie pożarł na drugie śniadanie (ile ryb chciał zjeść plezjozaur?). Ósme jajko w zielono-niebieskie paski zadygotało, po czym wynurzył się z niego dinozaur o paszczy naszpikowanej dziesięcioma, ostrymi jak brzytwa zębami, to był jangczuanozaur (ile zębów miał dinozaur?). Pani Sylwia odskoczyła, żeby znowu nie zostać ugryzioną, a maluch od razu rzucił się na półkę z książkami i zaczął obgryzać okładki, w ten sposób zniszczył pięć książek (ile książek pogryzł dinozaur?). Z dziewiątego niebieskiego jajka dało się słyszeć pukanie, po czym ukazały się dwie łapki zakończone szpikulcami, Jadzia od razu poznała, że to iguanodon, pobiegła po sześć liści sałaty i poczęstowała nimi dinozaura, który schrupał je chętnie (ile liści sałaty przyniosła Jadzia?). Z dziesiątego, czarnego jajka w złotym brokacie, wygramolił się mały stegozaur, który był tak głodny, że od razu zaczął żuć dywan. Krzyś wiedział co najbardziej lubią jeść stegozaury i poprosił panią, żeby dała mu winogrona, które czekały na drugie śniadanie. Stegozaur zjadł osiem kulek winogrona ze smakiem, po czym położył się brzuchem do góry (ile kulek winogrona zjadł stegozaur?). Pani Sylwia załamała ręce, co my zrobimy z dziesięcioma niesfornymi dinozaurami (policz do dziesięciu)? Dzieci odpowiedziały chórem: niech zostaną w przedszkolu, będziemy je karmić i się nimi opiekować, a dinozaury na pewno odwdzięczą się nam i będą nam pomagać. Tak właśnie się stało. Dinozaury roślinożerne – czyli ankylozaur, triceratops, iguanodon i stegozaur pomagały panu złotej rączce kosić trawę i dbać o ogród. Pterodaktyl i diplodok pilnowały dzieci z góry podczas zabaw w ogrodzie i nie pozwalały żadnemu z nich się oddalić. Tyranozaur i jangczuanozaur okazały się świetnymi strażnikami – pani dyrektor codziennie wypuszczała je po zamknięciu przedszkola, żeby pilnowały terenu. A spinozaur z plezjozaurem łowili ryby na obiady dla dzieci w przedszkolnym stawiku. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi.”

Jasiowi oraz Olkowi gratulujemy wspaniałej wyobraźni, a rodzicom dziękujemy za spisanie tych fantastycznych opowieści oraz wyrażenie zgody na publikację 🙂
Brawo chłopcy!
Jeżeli opowiadania Wam się spodobały, to zachęcamy do narysowania do nich ilustracji 🙂 i przesłanie ich na adres: panda.zostanwdomu@gmail.com podpisując w temacie maila: “Misiowa opowieść matematyczna”.